Kołacz z makiem. Osobisty wypiek świąteczny.

Bez pracy nie ma kołaczy. Nie dlatego, że wykonanie kołacza jest pracochłonne, bo nie jest. Maksyma pochodzi z lat dawnych, zdezaktualizowała się i oby tak zostało. Można ją raczej odnieść do historycznie rozumianego braku posady. Przedstawiony poniżej przepis na kołacze jest bardzo, bardzo stary, opublikowany w polskiej literaturze kulinarnej po raz pierwszy w roku 1910. Oryginalnie zaczyna się tak:

"Trzy litry suchej pszennej mąki rozczynić (...), wlać do niej dziesięć jaj całych i dziesięć żółtek."

Dla przedwojennego mieszkańca polskiej wsi, na przykład świętokrzyskiej, zabrzmiałoby to  niczym abstrakcja. Dlaczego? Powód jest następujący: pszenna mąką stanowiła rzadki rarytas a jajka były rodzajem środka płatniczego, który podlegał wymianie na inne niezbędne artykuły. Skoro płacono jajkami w sklepie za rzeczy konieczne do przeżycia, nie wystarczało ich na pieczenie kołaczy. Nie było o tym mowy, szczególnie pomiędzy wiosną a czasem pierwszych zbiorów, czyli na przednówku. To jakby odpalać cygaro od studolarówki, nie będąc Rockefellerem. Głód oraz nędza panowały wtedy straszne. Oczywiście, stosując logikę czasów współczesnych, można by zapytać dlaczego nie zwiększano ilości hodowanych w obejściach kur niosek. Odpowiedź jest taka, że kury należy karmić a żeby to robić, trzeba mieć czym. Wydajność indywidualnych gospodarstw rolnych była przed wojną znacznie niższa niż obecnie. Dostępność nawozów sztucznych i środków ochrony roślin upowszechniła się dopiero po roku 1945. Nie było chemii do zabezpieczania upraw. Zdrowo? Możliwe, że nędza wraz z głodem są ekologicznie poprawne. Można też przecież stosować w miejsce syntetycznych nawóz naturalny, ale tego drugiego jest zbyt mało gdy brakuje słomy. Koło się zamyka. W dwudziestoleciu międzywojennym na wsiach słomy brakowało a nawóz który był, służył do użyźniania pól ziemniaczanych, na pszeniczne nie wystarczało. Jeśli wyobrazi sobie Czytelnik kołacze zarumieniające się w piecu przeciętnego mieszkańca polskiej wsi z początku XX wieku, niech wie, że gdy udało się w tamtych latach mieć trochę białej mąki na zwykłe kluski, to samo to czyniło przepych.

Wielka jest moja radość i szczęście, że mam przywilej podzielenia się z Czytelnikiem przepisem na świąteczny specjał, który w minionych czasach dostępny był tylko dla wybranych. Teraz każdy - nie tylko arystokrata, szlachcic czy urzędnik na państwowej posadzie -  może go sobie upiec i nim się nacieszyć, gdy tylko zapragnie. O ile rzecz jasna posiada w domu sprawny piekarnik.

Na ciasto:

500 g mąki tortowej, 100 ml mleka, 2 jajka, 2 żółtka, 125 g cukru, szczypta soli, 125 g stopionego masła, 1 saszetka drożdży w proszku, 1 jajko i 1 łyżka mleka do posmarowania wierzchu.

Na nadzienie:

gotowa masa makowa z bakaliami, 1 puszka - około 400 g, 1 duża łyżka masła.

Sposób przygotowania:

Przy pomocy miksera (końcówką ubijającą, tą samą, którą ubija się pianę z białek)  ubić jajka i żółtka wraz z cukrem na puszystą jasną masę. Wlać cienkim strumieniem mleko, nie przerywając ubijania.

W osobnej misce wymieszać mąkę z drożdżami i solą. Zmienić końcówkę ubijającą miksera na hak do zagniatania ciasta (lub - w mikserze ręcznym - na dwie spiralne końcówki mieszające). Mieszać mikserem na średnich obrotach masę jajeczno - żółtkową, dodając na przemian małymi partiami płynne masło i mąkę wymieszaną z drożdżami i solą do uzyskania jednolitego, lśniącego ciasta. Ciasto nie powinno przyklejać się do ręki. Jeśli tak się dzieje, dodać do niego małą ilość mąki i zagnieść jeszcze raz, dłonią ( w tej samej misce, w której było mieszane mikserem, nie trzeba go w tym celu  wykładać na stolnicę). Ciasto zostawić pod przykryciem, w ciepłym miejscu, do wyrośnięcia. Będzie gotowe do dalszej obróbki, gdy dwukrotnie powiększy swoją pierwotną objętość.

Masę makową przełożyć do rondelka, dodać do niej masło. Podgrzać na małej mocy palnika i dokładnie wymieszać. Ma to na celu zmiękczenie masy - będzie ją później łatwiej rozsmarować na cieście. Wyjąć półkę z piekarnika i wyłożyć ją arkuszem papieru do pieczenia. Piekarnik rozgrzać do temp. 160 stopni z termoobiegiem.

Wyrośnięte ciasto podzielić na dwie równe części. Jedną z nich rozwałkować na stolnicy posypanej mąką. Kształt po rozwałkowaniu powinien być mniej więcej okrągły i trochę większy niż duża tortownica. Rozwałkowane ciasto przenieść na półkę piekarnika wyłożoną papierem. Umieścić na nim równą warstwą przestudzoną masę makową (robię to ręką), pozostawiając na obwodzie kilkucentymetrowy pas ciasta nie przykryty masą.

Drugą część ciasta rozwałkować jak pierwszą. Po rozwałkowaniu przykryć nią pierwszą część ciasta z nałożoną masą makową. Na środku wierzchniej warstwy ciasta odcisnąć szklanką kółko, które pomoże równo ponacinać ciasto na 12 części: najpierw naciąć ciasto ostrym nożem dzieląc je na cztery, możliwie równe ćwiartki a potem każdą ćwiartkę na trzy równe części. Ciasto powinno być poprzecinane dokładnie, aż do papieru, na którym leży.

Po przekrojeniu ciasta na 12 części przyłożyć do niego od góry rant dużej tortownicy tak, by kółko wcześniej odciśnięte od szklanki leżało możliwie centralnie. Rant docisnąć mocno w dół i odkroić nożem nadmiar ciasta leżący poza nim na zewnątrz. 12 części ciasta kolejno, jedna po drugiej, ostrożnie unosić do góry i odwracać wierzchnią stroną w dół - powstanie jeden skok spirali. Sąsiadujące ze sobą części (parami) powinny być skręcone ku sobie - dzięki temu w środku ciasta pojawi forma sześcioramiennej gwiazdy.

Wierzch ciasta, w samym środku kółka odciśniętego szklanką, lekko naciąć nożem tworząc rysunek małej gwiazdki. Na koniec cały wierzch posmarować starannie jajkiem rozkłóconym z mlekiem, wstawić do piekarnika i piec przez 45 minut. Jeżeli wierzch w trakcie pieczenia szybko się zrumieni, przykryć kołacz arkuszem papieru do pieczenia. Szybkie otwarcie i zamknięcie piekarnika kołaczowi nie zaszkodzi.

Gotowe ciasto po całkowitym wystygnięciu powinno pozostawać szczelnie przykryte, wtedy długo zachowuje świeżość.

Poprzedni wpisBłyskawiczne placuszki z białego sera.
Następny wpisSerowe paszteciki. Szybko, łatwo i bez trudu.
Komentarze (2) - Dodaj komentarz
Kasia Sarna
Kasia Sarna
29 listopada 2016 00:00:00 Odpowiedz

jeszcze nigdy nie piekłam kołacza, a właśnie szukam pomysłu na ciasto świąteczne, które zabiorę do rodziców, może się skusze na to, bo prezentuje się świetnie

Kasia K
Kasia K
30 listopada 2016 00:00:00 Odpowiedz

Można go też zrobić z powidłami. Trzeba je wtedy chwilę przesmażyć z dodatkiem cukru i łyżką masła. Pozdrawiam.

Zostaw komentarz