Podhalański budyń w cieście.

Gdy wieje Halny Wiatr, na Podhalu ludzie niekiedy fiksują. Niektórzy twórczo, więc poniosło i mnie. W normalnych warunkach pogodowych raczej bym podobnego deseru nie popełniła. Byłoby szkoda, bo niezły jest. Całkiem nietrudny, choć zbudowany paranoicznie, niczym sen wariata podczas nadejścia atmosferycznego frontu. Tak działa Halny. Jeśli Czytelnik zechce wykonać przepis, niech proszę postępuje w czterech krokach po kolei tak, jak poprowadzą Go zamieszczone poniżej zakładki. Uda się na pewno. Życzę dobrej zabawy.

Składniki: 300 g mąki; 1 łyżeczka proszku do pieczenia; 80 g miękkiego masła lub margaryny; 1/2 szklanki śmietany (kwaśnej); 1/2 łyżeczki soli; 1 jajko.


Sposób przygotowania: Wszystkie składniki ciasta wymieszać i zagnieść na gładką masę. Podzielić na dwie części i pozostawić pod przykryciem.

Składniki: 1 l mleka; 8 żółtek; 250 g cukru; 125 g mąki tortowej.


Sposób przygotowania: Zagotować mleko. Przy użyciu miksera utrzeć żółtka z cukrem na jasną, pulchną masę. Nie przerywając ucierania dodać do żółtek mąkę a następnie wlać do nich małymi porcjami połowę wrzącego mleka. Pozostałą część mleka gotować dalej. Wlać do niego masę żółtkową i szybko doprowadzić wszystko do zagotowania, cały czas mieszając intensywnie zawartość garnka. Gdy budyń się zagotuje, przelać go do innego naczynia i przykryć folią, by nie powstał na nim kożuch. Odstawić.

Składniki: 1 puszka brzoskwiń w syropie; 1 puszka gruszek w syropie; 1 banan; 1 jabłko, najlepiej kwaśne; 2 lub 3 łyżki mąki ziemniaczanej.


Sposób przygotowania: Brzoskwinie i gruszki wyjąć z syropu (syrop nie będzie potrzebny), pokroić w cienkie paski. Obrane jabłko podzielić na ćwiartki a później pokroić w plasterki. Banana pokroić w plasterki. Włożyć wszystko do miski i odstawić.

Składniki: 1/2 szklanki cukru; 4 białka (pozostałe po wykonaniu budyniu).


Sposób przygotowania: w dalszej części przepisu. Piana nie może czekać, ubija się ją tuż przed użyciem.


 

Piekarnik rozgrzać do 180 stopni z termoobiegiem. Tortownicę wysmarować masłem lub margaryną, posypać mąką, nadmiar mąki usunąć (odwrócić tortownicę do góry dnem i postukać w dno).  Jedną część rozwałkować a drugą przykryć i odłożyć. Rozwałkowane ciasto przenieść do tortownicy wyklejając nim dno i brzegi. Ciasto ponakłuwać widelcem, położyć na nim arkusz pergaminu i rozsypać równo fasolę lub ryż. Wstawić do piekarnika i piec przez około 15 minut. Po tym czasie tortownicę wyjąć, zdjąć fasolę lub ryż wraz z pergaminem. 

Do pokrojonych owoców dodać małymi partiami mąkę ziemniaczaną, po dodaniu każdej porcji mąki dokładnie całość wymieszać. Chodzi o to by związać resztki syropu do postaci kleistej (takiej, jaką posiada na przykład rzadki kisiel). Z mąką nie należy przesadzać, całość nie powinna stać się zwarta i sztywna. Tak przygotowane owoce połączyć z budyniem i wymieszać. Wyłożyć tę masę na podpieczone ciasto i wyrównać. Wstawić ponownie tortownice do piekarnika na około 20 minut (temperatura pieczenia pozostaje niezmienna na każdym etapie pieczenia). 

Drugą, odłożoną część ciasta rozwałkować. Używając talerza jako szablonu wyciąć z niej koło i podzielić je na szesnaście części. Po upływie odpowiedniego czasu tortownicę wyjąć z piekarnika i odciąć nadmiar upieczonego ciasta ze ścianek tortownicy tak, by sięgało co najwyżej do powierzchni masy budyniowo - owocowej. Sposób wyjaśnia obrazowo zamieszczona na końcu opowieści galeria zdjęć.

Z białek i cukru ubić sztywną pianę. Nie ma znaczenia czy cukier doda się do białek od razu, czy też komplikując sobie pracę zacznie się go dosypywać partiami pod koniec ubijania. Do wyboru, wedle upodobań. Ubitą pianę przełożyć na wierzch masy budyniowej i wyrównać. Na pianie ułożyć przygotowane kawałki surowego ciasta, starając się zrobić to tak, by na siebie wzajemnie nie zachodziły. Wierzch posmarować jajkiem roztrzepanym z mlekiem. Wstawić do piekarnika i piec przez około 15 - 20 minut, może dłużej, aż  do czasu aż wierzch się zrumieni.

Nie pouczam tu Czytelnika, lecz jedynie napomykam, bo zauważyłam, że świadomość zasad ubijania piany nie jest w społeczeństwie powszechna.

Dzielenie przed upieczeniem ciasta przeznaczonego do wykonania wierzchu i układanie go potem możliwie nie na zakładkę sens ma praktyczny i nie o dekorację tu chodzi. Autorka nie przepada za zbędnymi upiększeniami tak w kulinariach jak i w życiu. Wierzch wykonany z jednego blatu ciasta uniemożliwiłby później jego schludne pokrojenie. Wierzch by się pokruszył (tak, jest kruchutki) a wnętrze na to doznałoby załamania ( jest bardzo delikatne). Nic jednak nie zmieni faktu, że kroić takie ciasto na porcje należy zawsze po uprzednim jego wystudzeniu. Podobnie jest z emocjami - lepiej ochłodzić zanim zacznie się obdarzać. Szczególnie gdy pod wpływem Halnego zmysły wręcz płoną. Dobranoc.

Poprzedni wpisKiedy Giewont fajkę pali.
Następny wpisO zjadaniu resztek.
Zostaw komentarz