Mostar. Co nocą warto wiedzieć o wódce.

Noc.

Przeciwieństwo dnia. Sobota, lato, zbliża się północ - godzina duchów. Z uliczek bazaru zniknęły tłumy przechodniów. Miasto opustoszałe, że aż nie do wiary. Miło, bardzo mi miło. Gdy innych turystów brak, wyśmienity nastrój dopisuje podwójnie. 

Najtklub.

W samym sercu starego Mostaru, w samiutkim jego środku, po muzułmańskiej stronie, mieści się nocny lokal z wyszynkiem. Alkohol jest i muzyka też. Nie tradycyjna i nie muzułmańska. Normalna. Na parkiecie ze sto pięćdziesiąt osób, światło, dźwięk, opary suchego lodu. Klasa, proszę państwa, po prostu klasa i to w najlepszej z możliwych scenerii.

Selekcja.

Byle jacy do wewnątrz nie dostaną się. U drzwi lokalu dwaj bramiarze badają bagaż, zaglądając starannie do plecaczka: butelka z wodą w dwóch trzecich wypitą zostaje, portfel i aparat fotograficzny - wchodzą.

Pijemy.

Co pijemy? Odpowiedź: jak zwykle - jedno wódkę, drugie campari, to i to z pomarańczowym sokiem. Dwa drinki, dwa światy. Kto próbował, ten wie - różnica jest. 

Jednak nie pijemy.

W odpowiedzi na nasze zamówienie przybywają wyglądające identycznie i tak też smakujące napoje: bezbarwne, z syntetycznym aromatem, sacharynowo słodkie, o gęstości mniejszej niż etanol. Co prawda gdzieś głęboko ukryty jest w nich delikatny alkoholowy posmak, lecz raczej tylko przypadkowo lub dla kolorytu. W każdym pływający kamuflaż organoleptyczny - ćwiartka cytryny. Nawet smaczne, lecz co to może być w ujęciu, powiedzmy,  chemicznym? Glikol? Eliksir dla dziewczynek, by zaprzestały być grzeczne? Antidotum na turystyczny syndrom węża w kieszeni? Nie mam bladego pojęcia, lecz z pewnością to nie żadna wódka. I nie campari. Ani sok. Aby nie urazić gospodarzy wymykamy się dyskretnie, pozostawiając po sobie dwie nieopróżnione szklanki.

Co trzeba wiedzieć o wódce.

Wiedza konieczna, lecz niewystarczająca do uniknięcia nagłej utraty kontroli, portfela, czci niewieściej i odniesienia podobnych szkód na skutek picia wódki jest taka, że aby bezpiecznie wódkę pić, trzeba wpierw wiedzieć jak wódka smakuje. Zapewniam, trudno się pomylić, lecz niestety nie dać się skusić - jeszcze trudniej. 

Poprzedni wpisHurma. Albańska słodycz.
Następny wpisLeśne grzyby, jak zamrażać.
Zostaw komentarz